niedziela, 19 sierpnia 2012

prologue.

-Valerie opowiesz mi bajkę? - zapytała brązowowłosa dziewczynka.
-Oczywiście, a więc na Tower Bridge są takie drzwi które prowadzą do pewnego magicznego miasteczka, które nazywa się Tower Town. W Tower Town są chyba wszystkie możliwe magiczne stworzenia wróżki, czarownice, syreny, wampiry, wilkołaki, duchy, a nawet pół człowiek pół ktoś, ale jest tam też dziewczyna, zwykła nastolatka ucząca się w zwykłej szkole, ale ona taka zwykła jednak nie była, była , a nawet ciągle jest pół syreną pół feniksem. Była też fanką, fanką jednego zespołu, niestety zakochała się w jednym z jego członków. Poznali się zupełnie przypadkiem w parku. To było po koncercie jego zespołu, on chciał odpocząć, a ona pomarzyć jak to by było gdyby jednak miała ten głupi bilet.
-To ona nie miała biletu?
-Nie, rodzice zawsze jej i jej siostrze mówili nie.
-Aha, mów dalej.
-Ona szła uliczką, wiesz tą co na niej są zapalone tylko dwie latarnie, a on siedział na ławce i rzucał kamykami. Dosiadła się do niego i zapytała o co chodzi, odpowiedział, że chce tylko pomyśleć i to nie jej sprawa. Wtedy ona zaprowadziła go do jej prywatnego miejsca na rozmyślania. Widok był cudowny. Spotkali się następnego dnia zupełnie przypadkiem, potem zaczęli się spotykać, ona w końcu poznała resztę zespołu i ich rodziny, nawet dziewczynę tego chłopaka, bardzo się polubiły, ale ona go kochała, nie tak jak siostra kocha brata, tylko jak dziewczyna chłopaka. Bardzo by chciała mu to powiedzieć i o tym, że nie jest normalna, ale boi się jak on zareaguje.
-Co dalej? - spytała dziewczynka.
-Nie wiem, historia jeszcze się pisze. - wyszła z pokoju dziewczynki, a za drzwiami stał on. Obiekt jej westchnień.
-Ładnie opowiadasz. - powiedział.
-Musimy porozmawiać, ale nie tutaj chodźmy nad basen.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz